Adwent
Drzwi będą otwarte
Rozłożę pluszowy dywanik
Nazbieram błękitu niezapominajek
Ubiorę sukienkę utkaną z tęsknoty
Ja - panna niezbyt roztropna
zapalę lampkę
Usiądę
Położę ręce na kolanach
Będę udawać, że czekam cierpliwie
Z daleka usłyszę Twoje kroki
Wybiegnę
Zdmuchnę śnieg z Twoich włosów
Wezmę Cię za rękę
Wprowadzę
10 komentarzy:
Piękne,piękne,piękne...Jestem pod wrażeniem...
Powiem szczerze zdjęcie pasowało by z górami ośnieżonymi skoro chcesz zdmuchnąć śnieg z Jego włosów.
Ciekawe, czy umiałby ktoś tak wyjść na spotkanie ze mną? :)))
Powiem szczerze znam Cię tyle lat ale takiej Cię jeszcze nie znałem...
Ten wiersz bardzo przybliżył mnie do spotkania z Panem...Co wy na to Piotrze i Przemku?Jak Wam się podoba?
Zdjęcie... kaszana, to fakt. Ale ostatni raz widziałam śnieg na blogu Brata Piotra :) "Kazachstany" przydałoby się zeskanować...:) Pomyślę.
Piotrze, a czemu nie? :)
Wrażliwość przelewana na poezję...to rzeczywistość, od której już dawno się oddaliłem.
Jeśli tak jest lepiej... Każdy przelewa tak jak potrzebuje, jak może, jak chce... :) Ale to nic złego, prawda?
Umiejętnie tę poetycką wrażliwość z codziennością zycia łączył Karol Wojtyła. Tworzył poezję, a jednocześnie wiele się modlił i bardzo ciężko pracował.
Praca jest ciężarem bez modlitwy, modlitwa bez pracy próżnością. Związane ze sobą rodzą poezję życia... :) Tak to widzę.
Prześlij komentarz