sobota, 20 grudnia 2008


Nie zaszczepiłaś mnie, Mamo, przeciwko Miłości.
Poważne zaniedbanie.
Spałabym snem kamiennym od dwudziestej drugiej do szóstej.
Jadłabym regularnie, dużo, z apetytem.
Nie jeździłabym z piskiem opon na zakrętach.
Nie płakałabym w ławce za kolumną.
Raczej myłabym okna zamiast wpatrywać się w nie z tęsknotą.
Nie marnowałabym czasu na rozmowy o gorzkim życiu ze sprzątaczką, kiedy szkoła już pusta.
Nie zastanawiałabym się, czy to grzech, sprawdzać kartkówki w niedzielę.
Czytałabym romanse zamiast trudnych rozmów z mężem.
A gdy Maks zasypiałby sam, malowałabym paznokcie.
Odpornej na miłość nie podskoczyłby żaden szczeniak ani ksiądz w kościele.
No i kasy uzbierałabym sporo.
Zasady jedna po drugiej wypełniałyby się w życiu same.
A ja okrągła i zadowolona liczyłabym dyplomy na ścianie.
Tak mi życie zmarnowałaś, Mamo...


Umyłam okna na święta, żeby było jasne... :) Są czyste i przezroczyste jak dusza po spowiedzi. Małe to pole dla wyobraźni, za to brzózki jak ładnie widać... :)

4 komentarze:

Piotr Zajączkowski OFMCap. pisze...

No ten tekst jest super bomba!!!
Masz zacięcie Małgosiu... masz :))

Jest takie przysłowie: "Wszędzie lepiej gdzie nas nie ma" :)) To tez odnosi się do życia duchowego! Czasami biegamy i marzymy o tym co juz dawno mamy, tylko nie widzimy. To co wypełnia sens życia mojego...

A że zasady chciałoby sie czasami zapomnieć...

nimm pisze...

Czasami chciałoby się zapomnieć...:(

x. Przemek Zamojski pisze...

...nie istnieje szczepionka na miłość. w serce jest wpisane ta konieczność i zdolność: Będziesz miłował.
Tekst ciekawy... Pozdrawiam. Dobrego świętowania

nimm pisze...

Tak... świętujmy Miłość!!! :)